Skip to main content

„A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak, jak mogę…” 

JRR Tolkien 

Wino, to podróż. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Kiedy postawiłem mój pierwszy krok na tej drodze? Nie jest to takie oczywiste, bo wkroczyłem na nią dwa razy.

Pierwszy raz, gdy miałem 19, może 20 lat. Na malutkiej ulicy, przy które mieszkałem otworzył się sklep z gruzińskimi winami. Ledwie 100 metrów od mojej bramy. W tamtych czasach gruzińskie wina miały, doskonały stosunek jakości do ceny. I cenę wystarczająco niską dla studenta. Sam właściciel sklepu (czy może manager, do dziś nie wiem) miał całkiem sporą wiedzę o winie i chętnie się nią dzielił. Całą masę „winnych podstaw” nabyłem właśnie dzięki niemu.

Ale gdy ma się dwadzieścia lat nawet niższa winna półka wydaje się dość droga. Sklep po jakimś czasie zniknął, a moja uwaga skierowała się w stronę piw rzemieślniczych, świat których można było zgłębiać za znacznie mniejsze pieniądze. Czasem na Nowy Rok kupowaliśmy Cavę za 100 zł, czasem jakieś Nowozelandzkie sauvignon blanc za 50-60 (swoją drogą muszę kiedyś sprawdzić, czy wciąż mi pasuje). Ale dwa dobre wina w roku to niewiele. A nie da się zostać wciągniętym w świat wina, pijąc to, co mają w ofercie supermarkety za 15, 20 czy 30 złotych. Nie ma w nich nic, co mogłoby wykrzesać tę iskrę fascynacji.

15 lat później wyruszyliśmy z Pati w podróż po północnej Rumunii. Lekko szalony wyjazd na dziesiątą rocznicę ślubu. Na Końcówkę wyprawy zaplanowaliśmy odwiedzenie winnic w Rumunii i słowackiego Tokaju (określenie, które rozsierdzi każdego Węgra, ale o tym pewnie jeszcze napiszę). To właśnie był moment, gdy wróciliśmy na ścieżkę naszej winnej podróży.

Wino w moim obecnym (choć wciąż bardzo ograniczonym) zrozumieniu to przede wszystkim doświadczenie. Część, niemała, tego doświadczenia to oczywiście smak i zapach, ale jednocześnie tak dużo, dużo więcej. Ludzie, z którymi to wino pijemy i miejsce, w którym wtedy jesteśmy. I ludzie, którzy to wino zrobili.

Jako że nasza wyprawa była wyprawą rocznicową zdecydowaliśmy się kupować wina, które cenowo znajdowały się raczej poza naszą „strefą komfortu”. Jednocześnie kupowanie wina w winnicy oznacza nie tylko zakup wina nawet dwa razy taniej niż w sklepie. Oznacza kupowanie wina od ludzi, którzy sami je zrobili, a to już dodaje do przyszłego doświadczenia. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że wpakowaliśmy się w coś niesamowitego.

Jako że wydaliśmy tych pieniędzy jak na nas całkiem sporo, zaczęliśmy od znalezienia winnych edukatorów (jest kilku naprawdę świetnych nawet na YouTube’ie), żeby poznać podstawy degustacji wina. Pierwsze dwie butelki zakupione podczas tej wyprawy sprawiły, że nasze mózgi eksplodowały. W tych winach faktycznie dawało się wyczuć konkretne, często niespodziewane dla nas owoce. Aromaty drugoplanowe, długie interesujące finisze. Wszystko, o czym się czytało, co oglądało się z uśmieszkiem w filmach było w tym winie. Wpadliśmy do króliczej nory winnego świata.

A co najważniejsze, każdy może wpaść do tej nory. Wszystko jest kwestią nastawienie, w miarę dobrego wina i dobrego kieliszka (dobre kieliszki są ważne, koniecznie muszę o tym napisać).

Tak wygląda początek tego pamiętnika. Po bardziej konkretną i ustrukturyzowaną wiedzę będę was odsyłał do tych, którzy wiedzą o winie dużo więcej ode mnie. Ale mam nadzieję, że ten pamiętnik będzie pomocny dla każdego, kto chce zacząć przygodę z winem i czuje się trochę przytłoczony wiedzą przekazywaną przez tych, którzy o winie wiedzą naprawdę dużo.

Close Menu

The Castle

Unit 345
2500 Castle Dr
Manhattan, NY

 

T: +216 (0)40 3629 4753
E: hello@themenectar.com

Wow look at this!

This is an optional, highly
customizable off canvas area.

About Salient

The Castle
Unit 345
2500 Castle Dr
Manhattan, NY

T: +216 (0)40 3629 4753
E: hello@themenectar.com