Sierpień, siedemdziesiąt lat później
Nieśpiesznie wiatr rozwiewa liście
tak jasne pod sierpniowym niebem
żar sączy słońce można przysnąć
a z kuchni znowu pachnie chlebem
Patrzę do góry, gdzie rezerwat
chroni przyrody świat magiczny
i wiem, że są tam niewybuchy
które zostały po zamieci
już prawie siedemdziesiąt wiosen
minęło odkąd tamta zamieć
zmieniła świat i buków ziemię
coś nam zabrała coś oddała
Już nie ma Łemków i cerkiewek
zemsta wymiotła ich na zawsze
Gdzie są brodaci Włodzimierze
Mykoły których winą tylko
że w prawosławnej żyli wierze
Istna nienawiść rozpętana dwie nacje
nagle rozdzieliła i nie odnajdę tam winnego
wszyscy tak samo się złożyli na świata
Zniszczonego piekło